Zakupiłam sobie ostatnio trochę koraliczków z myślą o pewnej biżuterii, o której opowiem w następnym poście. Nie mogłam się jednak powstrzymać i wykorzystałam kilka do zrobienia takiego kompleciku.
Wieczorem przed telewizorkiem udziubałam jeszcze plecionkową bransoletkę z resztek kolorowych kryształków.
Dostałam też piękne granaty z poleceniem zrobienia z nich naszyjnika. Właścicielka kamieni chciała, żeby nie obciążały one za bardzo szyi, a że same w sobie są dość ciężkie postanowiłam nie wykorzystywać linki jubilerskiej i zrezygnowałam z tradycyjnej naszyjnikowej formy. Zamiast tego stworzyłam coś w rodzaju sznurkowego "stelażu" i wplotłam w niego kamienie. Całość chyba całkiem nieźle się prezentuje, ale zdjęcie z całą pewnością nie oddaje urody kamieni.
Zapraszam Was jeszcze na pyszny obiadek na moim drugim blogu TU :)
Pozdrawiam !