Naoglądałam się cudnych blogów o szyciu i "tildowaniu" i wpadłam. Ja też muszę mieć królika ! Droga trudna i wyboista, bo do szycia to akurat stworzona nie jestem, do guzika zabieram się trzy dni, ale co tam. Wykrój, maszyna i do przodu ! Na pierwszy rzut poszła królica w kiecy z polaru.
Sama byłam zaskoczona, że "to" w ogóle przypomina kształtem inne tildowe króliki (ale skrzydła mi trochę urosły). No więc poszłam za ciosem i wykombinowałam kowboja (były naciski ze strony Mojego R., rozmiłowanego w klimatach western-country). Namęczyłam się przy elementach skórzanych, ale jest !
Królisie na dzikim zachodzie świetne, czekam na dalsze prace
OdpowiedzUsuńjakie ubranka sa cudne i króliczki oczywiście w całej swej okazałości pozdrawiam
OdpowiedzUsuń